poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Zamek?

Strasznie dawno temu, ponad pięćdziesiąt pięć lat,albo jeszcze więcej, chodziłem z moimi rodzicami nad osiedlową rzekę, tę mniejszą na ryby.
Wędkarstwem zaraziłem się trwale, chociaż ryb już jeść nie lubię , prawie nie lubię , ale bywając na naszym ulubionym miejscu , po drugiej stronie rzeki widziałem zamek z okrągłą wieżą.
Jako sześcio... czy siedmiolatek marzyłem sobie cichutko że jestem rycerzem i że to mój zamek.Podrosłem , na ryby chodziłem z kolegami, w całkiem inne miejsca, zamek straciłem z oczu i z myśli też wyleciał.
Wielkanoc spędzałem u mamy i postanowiłem mimo aury przynieść bazie do wazonu.
Nad Ślęzą nie znalazłem, nad Odrą też nie było ,ale byłem blisko mojego zamku, postanowiłem go obejrzeć po półwiecznej przerwie, był na miejscu, nieco zrujnowany, ale rozpoznawalny, tylko dlaczego tak się skurczył.
Dęby rosnące na brzegu podrosły przez te lata nieco,ale mój zamek ,zbiegł się straszliwie, chociaż nadal mi się podoba ,i żal będzie kiedy go rozbiorą, albo się zawali.
A z wiosennych akcentów tylko przebiśniegi się przebiły, przez tegoroczną Wielkanoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz