poniedziałek, 27 stycznia 2014

...zaloguj się...

Dawno nic na blogu nie popełniłem. Bo z pracy wracałem przed zmierzchem, bo styczeń niefotograficzny był, bo miałem kłopot z zalogowaniem się na bloga.
Problem polegał na tym że dzieci kupiły mi na Gwiazdkę tablet, to znaczy partycypowały w kosztach.
 Tablety szczęśliwie w Londynie (ten który wymyśliły) wyszły i wyszło na to że sobie w Polsce sam kupię.
W zasadzie to miał być czytnik E -booków,ale ja chciałem z przeglądarką internetową, czyli na tablecie stanęło.
Było śmiesznie, pierwszą książkę czytałem w PDF-ie, literki były maciupcie,ale sam kupiłem, tom się cicho męczył, ba jeszcze tłumaczyłem, że w porządku daję radę.
Tablet szybkością reakcji nie grzeszy i w rezultacie pozakładał mi ( z moim udziałem) nowe konta mailowe,
hasła mi się zbiły w jedno i do totalnego miszmaszu doszedłem. Jeżeli potrafił zdenerwować flegmatyka, to dobry jest ten mój tablet.
Okazało się że książki można konwertować na inne formaty (żona powiedziała i pokazała jak) i oczy już przy czytaniu nie bolą, zdjęcia sobie można wrzucić rodziny, do chwalenia się i inne takie też.
Samochody ulubione, znaczy Maruti i inne Suzuki i mieszkalne barki.
Ale trzeba się ruszać, coby nie zapleśnieć i wybraliśmy się wreszcie w niedzielę na kijki, niedaleko koło domu, ale było fajnie, świeże powietrze, słonko i ruch.
A w ramach bonusu okazało się że wiosna idzie chociaż mrozy dokuczyły,leszczyny zabierają się serio do kwitnienia, a dni jakby dłuższe.

 Górki może malutkie mamy....
  ...ale za to najwyższą hałdę stożkową w Europie, słabo ją trochę widać, wierzba ją zakryła, ale jest tam.