sobota, 23 listopada 2013

Sklerokorzyści

Człowiek jeść musi, udałem się więc do ulubionego osiedlowego sklepu, do Biedronki.
Kupiłem chleb, żeby było coś na kolację, ale nie samym chlebem człowiek żyje, dodatki szczęśliwie miałem
jeszcze w domu.
Kiedy wracałem do domu, w przeciwną stronę szła starsza pani z wypchanymi siatkami w rękach, kiedy mijała mnie przełożyła reklamówki do jednej ręki i zwracając się do mnie (nikogo innego nie było w pobliżu) i machając z rezygnacją ręką z żalem powiedziała " specjalnie po kawę poszłam i zapomniałam".
Ja też tak mam, powiedziałem ze zrozumieniem, uśmiechnęliśmy się do siebie i każde poszło w swoją stronę.
Ja zanieść chleb do domu, pani do Biedronki po kawę.
Pani była szczupła, możliwe że to wynik sklerozy i konieczności wielokrotnych spacerów do zapomnianych
potrzeb, czyli skleroza oprócz korzyści wymienionych w piosence śpiewanej przez Andrusa i Sikorę jako dodatkowy bonus daje jeszcze i to.
Wniosek z tego taki (nie wiem czy uprawniony): tędzy ludzie mają lepszą pamięć i mniej obolałe nogi.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Cytat z Monachomachii...

Córka starsza wymyśla swemu ojcu zadania do wykonania, obdarzając zaufaniem ogromnym, że da radę.
Robiłem już sowy, dawno temu kuchenkę z szafki meblowej (przyznaję że nie pamiętam już której z córek)
Teraz nastał czas domków, domki są proste, bardziej ich idea, niż domki, sosnowe klocki odpowiednio przycięte. I już.
Ale dziecko, dawno dorosłe, chce tych domków, dużo, dużo jak pan chory na zachłanność.
Zdobyć więc trzeba materiał (sosnowe klocki) i przycinać i przecinać. Dobrze, że piłę mam odpowiednią do takich zleceń.
Zrobiłem na razie dwadzieścia dwa, ale to mało i będzie trzeba jeszcze popiłować. Zaletą jest zapach sosnowego drewna i żywicy.
Aby udokumentować dokonania ( dotychczasowe dokonania) ustawiłem domki na ławie i sfotografowałem.

   I przypomniał mi się cytat z "Monachomachii" biskupa Ignacego Krasickiego, jedyny zresztą jaki zapamiętałem ze szkoły: "..bram czterech ułomki, klasztorów dziewięć, i gdzieniegdzie domki..."
Dziwnie pasuje do zdjęcia, a zdjęcie w świetle zastanym, chociaż nie dynia, wyszło pomarańczowo,
czyżby niezamierzony wpływ Halloween ?