niedziela, 15 września 2013

Grzyby...

Wybraliśmy się na kijki, do lasu, z przyjaciółmi.Pogoda była co prawda niezbyt kijkowa, kijowa raczej, czyli do "d".
Las też niespecjalnie sympatyczny do deptania, mokry, bo popadało, jakiś taki pozarastany od ostatniej naszej bytności, ale "kwardym trza być",idziemy i już.
Deszcz zrezygnował, komary nie gryzły, i mimo mokrych butów zrobiło się sympatycznie.
Zrobiłem kilka zdjęć, nam i grzybom, co czasami wychodzi na jedno,ale my mniej kolorowi.
Niektóre nawet jadalne były, trochę nazbieraliśmy, w ramach bonusu.





  Najfajniej wyglądał olbrzymi tęgoskór, dokładnie wyjedzony przez żuka gnojaka, czyli skarabeuszka,
  który nadal mieszkał w obudowie swojego posiłku. Trochę jak stara zniszczona czaszka, z robaczywymi myślami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz