Las też niespecjalnie sympatyczny do deptania, mokry, bo popadało, jakiś taki pozarastany od ostatniej naszej bytności, ale "kwardym trza być",idziemy i już.
Deszcz zrezygnował, komary nie gryzły, i mimo mokrych butów zrobiło się sympatycznie.
Zrobiłem kilka zdjęć, nam i grzybom, co czasami wychodzi na jedno,ale my mniej kolorowi.
Niektóre nawet jadalne były, trochę nazbieraliśmy, w ramach bonusu.
Najfajniej wyglądał olbrzymi tęgoskór, dokładnie wyjedzony przez żuka gnojaka, czyli skarabeuszka,
który nadal mieszkał w obudowie swojego posiłku. Trochę jak stara zniszczona czaszka, z robaczywymi myślami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz